© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)
Ze Świętymi
Mikołajami jest tak jak z warszawską komunikacją. Chodzi mi o to, że komunikacja
najlepiej działa w centrum i tak samo właśnie w centrum najłatwiej spotkać
Mikołaja.
Tak się składa,
że właśnie tam, w centrum, mieszkam, dlatego też kiedy w Wigilię usłyszałem
dzwonek u drzwi pomyślałem że to może być Święty Mikołaj. I rzeczywiście był. Pamiętając
jego zeszłoroczną wizytę[1]
spojrzałem w głąb korytarza – powinna tam stać, tupając kopytkami szóstka
zaprzężonych do sań reniferów. Nie było nic, ani sań, ani reniferów, a i twarz
mojego tegorocznego gościa nie była mi znajoma, broda nie była tak elegancko
wystrzyżona jak broda tego z zeszłego roku i w ogóle tegoroczny Mikołaj
wyglądał tak jakoś mizernie. Ale Święty Mikołaj to Święty Mikołaj, otworzyłem więc
szeroko drzwi.
- Proszę
bardzo.
- Zmarzłem –
powiedział Mikołaj – wygasili koksowniki.
Chciałem
podejść do okna spojrzeć w niebo, ale otrzeźwiałem – na pewno nie chodziło mu o
koksowniki gdzieś na Andromedzie czy Perseuszu. Pytająco uniosłem brwi do góry,
tak jak to robią detektywi w kryminalnych serialach.
- Pod Sejmem –
powiedział Mikołaj – pod Sejmem wygasili.
Co może Święty
Mikołaj robić pod Sejmem? – Pomyślałem – czyżby Mikołaj w polityce?
- Tak synu, do
tego, do polityki nam przyszło.
Uświadomiłem
sobie, że tak jak przed rokiem Mikołaj czyta w moich myślach.
- Zaraz zrobię herbaty – powiedziałem – proszę
się rozgościć.
Spojrzałem na
stojący na stole kieliszek z niedopitym koniakiem. Trzeba go zabrać, nie
przystoi pić przy Mikołaju.
- Nie
zabieraj, lepiej podaj drugi kieliszek – powiedział Mikołaj. W jego ręku
pojawił się niewielki tablet:
- Czy ogląda TVN24?
Tak. Czy Olejnik też? Czasami. A TVP? Nie. Wiadomości? Nie, tych to nie ogląda
– mruczał pod nosem Mikołaj stukając w klawiaturę tabletu.
- No jak tak, to
mogę wypić koniaczku - powiedział.
- Jak to mogę?
- Widzisz, tak
się narobiło, że teraz są oddzielni Mikołaje. Są ci od rządu i ci od opozycji. Trzeba
było tak zrobić, bo bywają awantury, już kilka razy elfy musiały ratować
Mikołaja; teraz ci od rządu chodzą w asyście policji. A ja jestem od opozycji i
dlatego rozdawałem prezenty pod sejmem – na ulicy. Ci rządowi mieli mieć łatwiej
– mieli mieć drony, ale zamówienie jakoś nie wychodzi.
- Te
francuskie – te karakany?
- Myli ci się
synu. Myślisz o helikopterach, no prawda, ich też nie ma. A jeszcze całą obronę
terytorialną muszą obsłużyć.
- W okopach?
- No nie, oni
w biurach siedzą. Dopiero jak się coś zacznie, to oni z tych biur hop i do lasu
kopać okopy. W ogóle rząd roboty ma mnóstwo – co noc to ze dwadzieścia uchwał
uchwalają. A to emerytury skrócą, a to gimnazja zamkną. W ministerstwach też
huk roboty – tego zwolnią, trzeba mu emeryturę naliczyć, a innego mianują. A jeszcze sporo trzeba napożyczać – jak się tyle
obraduje, to to kosztuje. A pomyśl ile trzeba ludzi, żeby listę zdrajców
skompletować. Człowiek rano się budzi, nic nie wie, a tu patrz – już jest domniemanym
zdrajcą. Albo w nocy coś domniemanego ukradł. Wyborcom też trzeba powiedzieć,
żeby sobie nie myśleli że sąd to sąd, bo kupa sądów, tych z góry, tych
najwyższych, to też tylko domniemanie. Trudno jest, na przykład ci Mikołaje co lotnictwo
obsługują, to cały czas w sztucznej mgle się poruszają, a za prezenty to mają tylko
popękane puszki Coca Coli i parówki.
- No to
rzeczywiście – ci rządowi Mikołaje mają nielekko – powiedziałem.
- Nielekko
synu, nielekko. Ale za to morale mają wysokie. Wczoraj jeden powiedział mi, że
w przyszłym roku Mikołajów od opozycji nie powinno być, bo calutką opozycje
przekonają. Kiedy zapytałem jak to zrobią, to powiedział, że oni już wiedzą jak.
- Wiedzą, czy
domniemują – pomyślałem.
- A z
prezentem w tym roku krucho, wiesz trzy procent deficytu, a ile też będzie za
rok - ciągnął Mikołaj - musi ci wystarczyć dobre słowo:
WESOŁYCH
ŚWIĄT
Czego i ja
wszystkim moim czytelnikom życzę.
KONIEC
Ze względu na nadchodzącą Wigilię zamieszczam relację ze spotkania ze Świętym Mikołajem - zapowiadany poniżej odcinek książki ukarze się za tydzień.
Jeśli opowiadanie podoba Ci się i chcesz mi o tym powiedzieć - kliknij na Facebooku na "Lubię to" albo dodaj komentarz na blogu. Sprawisz mi tym przyjemność.
Jeśli masz ochotę dodać komentarz - spójrz w dół, na koniec postu. Tam jest miejsce na komentarze. Jeśli chcesz zadać mi pytanie o USA - pytaj.
Jeśli opowiadanie podoba Ci się i chcesz mi o tym powiedzieć - kliknij na Facebooku na "Lubię to" albo dodaj komentarz na blogu. Sprawisz mi tym przyjemność.
Za tydzień osiemnasty odcinek książki "Jakże pięknie oni nami rządzili".
Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.
Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.
Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU.
Sympatycy Komitetu Obrony Demokracji w sobote 17 grudnia (grupa na facebooku) mieli 65779 członków.