© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)
Ze względu na Andrzejki zaplanowany na ten tydzień odcinek "Jakże pięknie oni nami rządzili" ukaże się w następnym tygodniu. W zamian proponuję poniższą, andrzejkową historyjkę.
-
Czy masz może komórkę? – Zapytał. Był to malutki człowieczek ubrany w nędzny, zielony
płaszczyk z czerwonymi wypustkami i rzędem błyszczących guzików, właściwie były
to dwa rzędy, tylko nie można było tego zobaczyć, bo tę połę płaszcza, na
której mógł być ten drugi rząd, przykrywała druga poła z widocznymi, też czerwonymi
pętelkami.
- Nie
zapiął guzików, otulił się ciaśniej, żeby mu było cieplej – pomyślałem.
Na głowie
miał zieloną czapeczką zakończoną żółtym pomponem, spod czapeczki wyglądała
wyraźnie przestraszona twarz, pomyślałem że wytrzasnął taki ubiór ze śmietnika jakiegoś
teatru, a że wyrzucili, to nic dziwnego, bo teraz nawet Hamleta grają albo pod
krawatem, albo nago. Wszystko jedno, jakiś przegrany życiowo, jakaś szlaja.
Miałem komórkę i to nie byle jaką, nowiusieńkiego
iPhona. I co, dać iPhona włóczędze? Uciec nie ucieknie, na szybkiego nie
wygląda, ale popsuje, rzuci gdzieś. Ale… ale jak nie dam to naubliża, będzie rzucał
chujami, a na to, to ja jestem wrażliwy, to niszczy mój, tak starannie
podtrzymywany, zawsze optymistyczny nastrój, jak w tramwaju klną chłopcy, czy
dziewczyny (a z dziewczynami to zdarza się coraz częściej) to zaraz, na
najbliższym przystanku, wysiadam. Nawet jak są ubrani patriotycznie, a teraz czesto tak sie ubierają.
Musiałem
coś zrobić, odmówić, ale przyjaźnie, z zatroskaniem, załagodzić odmowę.
- A
gdzie chcesz dzwonić?
- Na
Oriona. Do bazy.
Jakiś
pomylony, dobrze go oceniłem. Jest filia Coca Coli, są różne banki, Złote
Tarasy, Reduta, Arkadia, ale Oriona tu w Warszawie nie ma. Chodzi mu o konstelację, o gwiazdy – widział kiedyś w telewizji coś o UFO, jakiegoś zielonego ludzika (no tak, pewnie dlatego
tak się ubrał) i teraz bredzi:
-
Nie naładowana - skłamałem.
Rozejrzałem
się, byliśmy na Placu Narutowicza. Nad placem królował olbrzymi gmach Domu
Akademickiego:
- A
tu i tak pewnie nie ma zasięgu. Idź tam – wskazałem na Akademik – tam mają
telefon na portierni.
Uśmiechnąłem
się do niego, chciałem wyglądać przekonywująco, zdobyć jego zaufanie, chyba nie
bardzo mi się to udało, bo twarz łajzy stwardniała. Zauważyłem, że wargi łajzy
poruszają się bezdźwięcznie, po chwili zatrzymały się i dopiero wtedy
usłyszałem:
- Nie
gadaj tyle. Dawaj komórkę. Już.
Pomyślałem
że to coś dziwnego, to chyba więcej niż pół sekundy opóźnienia, no tak, łajza
ma pewnie chore struny głosowe i wszczepili mu jakiś generator sztucznej mowy,
w końcu czego to ludziom nie wszczepiają, sztuczne penisy to codzienność, a
lada dzień będą seryjnie wszczepiać mózgi.
Nagle
poczułem jakieś mrowienie w kieszeni gdzie zwykle chowam starannie włożonego w
firmowy futerał mojego iPhona i po chwili, już bez futerału, aparat pojawił się
w ręku łajzy.
- To
jest niewytłumaczalne – pomyślałem – i już otworzyłem usta żeby zaprotestować,
kiedy łajza powiedział:
- Przepłacasz
za komórkę. Twoje apki są nieaktualne. Jesteś niechluj.
- O
przepraszam. Ubieram się nieskazitelnie. Nie tak jak ty. Ten pompon na czapce wisi na jednej nitce – powiedziałem.
Porządne ubranie (raczej w stylu włoskim niż brytyjskim) to coś, co jest dla mnie ważne. Miesiąc temu rzucając mnie, pewna niedobra dziewczyna powiedziała mi że jestem pieprzony esteta.
Porządne ubranie (raczej w stylu włoskim niż brytyjskim) to coś, co jest dla mnie ważne. Miesiąc temu rzucając mnie, pewna niedobra dziewczyna powiedziała mi że jestem pieprzony esteta.
- A
cóż ty wiesz o ciężko pracujących elfach? – Powiedział włóczęga.
- O
elfach? To ty jesteś elf?
- Nie przeszkadzaj. Muszę się wytłumaczyć w bazie. Za
dużo było ambrozji i za wcześnie wyruszyłem z bazy. Pomyliłem andrzejki z
mikołajkami.
- A,
to masz kaca? – powiedziałem z zadowoleniem – no tak, wyglądasz na takiego. Pijus, łajza,
po prostu łajza. Ostrożnie z moim iPhonem.
- Cicho. Wbijam apki[1].
Już. Teraz jeszcze SMS na Oriona.
- Ciężka
praca? Dla elfa? Robienie zabawek. Pewnie jakieś szmacianki, jakieś samochodziki bez czwartego koła – powiedziałem, bo czytałem parę
lat temu o tym co robią elfy.
- Zabawki? To było, ale minęło. Sprywatyzowali nas. Jesteśmy na śmieciówkach. Trochę
zabawek jeszcze robimy – dla niepoznaki. Ale to co naprawdę, to bitcoiny[2].
Słyszałem trochę o tej cyfrowej walucie, a niedawno przeczytałem, że banki słabo płacą; oczywiście jak idzie o prezesa, to ten wypłaca sobie miliony. Trochę mi się zrobiło elfa żal.
Po
chwili patrząc na ekran iPhona elf powiedział:
-
No dobrze, mogę już wracać. A właśnie, zobaczyłem, że ty jesteś Andrzej – no to na twoje imieniny dodałem
ci apkę – będziesz mógł sobie co jakiś czas ściągnąć trochę bitcoinów. Byle nie
za często i nie za dużo; z niewielkimi wypłatami w tej walucie nasz warszawski
bank nie umie się połapać.
Poczułem
w kieszeni znajomy dotyk iPhona.
-
Trzymaj się – powiedziałem. Źle ubrany, to prawda, ale nie on jeden. Nie wielu jest takich jak ja - rozumiejących co jest w życiu ważne.
* * *
Okazało
się, że nie za dużo, to nie jest wcale tak mało. Wystarcza na powłóczenie się
po szerokim świecie, a i ubrać porządnie też się można. Elfy to jednak bardzo porządne
chłopaki.
https://www.google.com/search?site=&source=hp&q=apka&oq=apka&gs_l=hp.1.0.35i39k1j0l3j0i10k1j0l2j0i10k1j0l2.3289.4578.0.7047.5.5.0.0.0.0.91.296.4.4.0....0...1c.1.64.hp..1.3.225.0.y-eW-ZELXbg
KONIEC
Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU.
Jeśli masz ochotę dodać komentarz - spójrz w dół, na koniec postu. Tam jest miejsce na komentarze. Jeśli chcesz zadać mi pytanie o USA - pytaj.
Za tydzień siedemnasty odcinek książki "Jakże pięknie oni nami rządzili".
Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.
Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań (w okienko szukaj na Facebooku wpisz Festyn Opowiadań). Polecam to, bo w grupie zamieszczone są wyłącznie linki do opowiadań Festynu - jest to więc łatwy do przeglądania interaktywny spis rzeczy.
Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.
Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU.
Sympatycy Komitetu Obrony Demokracji w niedzielę 27 listopada (grupa na facebooku) mieli 61814 członków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz