© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)
Obyś miał ciekawą młodość, odc. 2
Niekiedy elegancko usadowiony w określonym roku epizod okazuje się być powiązany z wydarzeniami zachodzącymi w przyszłości, w wieku dwudziestym pierwszym. Akapit opisujący takie przyszłe wydarzenia poprzedzam symbolem XX1.
Wszystkie postacie jak i opisywane wydarzenia są produktem wyobraźni autora. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób jest wyłącznie przypadkowe, wydarzenia opisane w książce nie są opisem rzeczywistych wydarzeń.
O bombie dowiedziałem się w sierpniu roku tysiąc dziewięćset
czterdziestego piątego, kiedy sprzedawałem na ulicach Mokotowa gazetę Życie
Warszawy. Numer[1] z
siódmego sierpnia doniósł na pierwszej stronie, że w Ameryce została zbudowana mająca
potworną siłę wybuchową bomba atomowa. Podtytuł artykułu brzmiał: „Bomba
atomowa zrzucona na Hiroszima”. Po dwóch dniach, dziewiątego sierpnia, gazeta
doniosła: „300-tysięczne miasto zmiecione wybuchem bomby atomowej”. Całe miasto
zniszczone – to znaczyło, że z Hiroszimą stało się to samo co z Warszawą. Pomyślałem,
że jest za późno, żeby zrzucić bombę na Berlin. W Europie wojna się skończyła i
już się zrzucić nie da.
Następnego dnia po drugiej bombie, tej zrzuconej na Nagasaki (w Los Alamos nazwano ją Fat Joe), przeczytałem wywiad z profesorem Pieńkowskim, fizykiem i rektorem Uniwersytetu Warszawskiego i wtedy przyszedł mi do głowy wspaniały pomysł: Polska musi mieć własną bombę atomową. Tak na wszelki wypadek. A ja jak dorosnę, to bym się nauczył o bombach wszystkiego. Byłoby mi łatwiej niż komukolwiek innemu, bo już trochę o bombach wiedziałem, ponieważ to właśnie bomba zniszczyła nasze rodzinne mieszkanie na warszawskim Powiślu, na Dobrej.
Któregoś dnia mama zabrała mnie na Dobrą i obejrzałem sobie zburzoną od
góry do dołu klatkę schodową.
- Nasze mieszkanie jest tam na piątym piętrze. Tam była kuchnia, obok
schodów – rzekła z podniesioną do góry ręką. Ręka mamy wskazywała tylko powietrze,
ale wyobraziłem sobie piec kuchenny i zapytałem:
- A czy piec miał piekarnik? – I od razu pomyślałem, że powiedziałem coś
głupiego. Mama pomilczała przez chwilę i wreszcie powiedziała:
- A tam, gdzie te okna to są nasze dwa pokoje. Im się nic nie stało.
* * *
O bombie atomowej nadchodziły dalsze wiadomości. Piętnastego sierpnia
Życie doniosło o złożach uranu na ziemiach odzyskanych, w Krzyżatce koło Kowar,
wyjaśniając, że bombę robi się właśnie z uranu. Ale już dwa dni wcześniej, bo
trzynastego sierpnia Życie Warszawy zaapelowało o utworzenie Funduszu Badań
Atomowych. Następnego dnia do redakcji gazety zgłosił się obywatel Józef
Kałęcki ofiarowując na Fundusz skromną, ale znaczną jak jego możliwości sumę
100 złotych.
A więc nie tylko ja, ale inni też uważali, że musimy mieć bombę atomową[2].
To że w Ameryce, jak doniosło dwunastego sierpnia Życie Warszawy, już myślano
o pokojowym zastosowaniu energii atomowej nie zmieniło mojego zdania. Tamtego
sierpnia, kiedy zasypiając myślałem o czymś przyjemnym to marzyła mi się wizyta
w gabinecie redaktora naczelnego Życia Warszawy na Marszałkowskiej 4. Wchodzę, nawet
się nie witam i kładąc redaktorowi na biurko tysiąc złotych mówię, że to na
Fundusz Badań Atomowych. Na pytanie zdziwionego redaktora:
- A skąd ty chłopcze masz takie pieniądze? - Odpowiadam:
- Znalazłem skarb ukryty przez Gestapo na Szucha. Ukryty w lochu za szafą
pełną rozpylaczy i mauserów. Jest tam też lista niemieckich szpiegów na całą
generalną gubernię i Szwecję – odpowiadam[2]. A teraz proszę w
najbliższym czasie wydrukować reportaż o budowie polskiej bomby atomowej i o
uranie na ziemiach odzyskanych.
O bombie atomowej mówiliśmy też na podwórku. Bulek powiedział, że musi być bardzo duża, tak duża, że nie mieści się na żadnej ciężarówce. Powiedziałem że jest głupi - przecież jeżdżą po Warszawie ciężarówki Studebaker z UNRRy[4]. Studebaker jest tak duży, że ze zmieści się na nim każda bomba, jaka by też duża nie była.
O bombie atomowej mówiliśmy też na podwórku. Bulek powiedział, że musi być bardzo duża, tak duża, że nie mieści się na żadnej ciężarówce. Powiedziałem że jest głupi - przecież jeżdżą po Warszawie ciężarówki Studebaker z UNRRy[4]. Studebaker jest tak duży, że ze zmieści się na nim każda bomba, jaka by też duża nie była.
[3] Pewnie musiałem
coś przedtem o Szwecji usłyszeć, a o Szwajcarii – jeszcze nie, bo w Otwocku
byłem dopiero rok później.
[4] UNRRA - skrót od United Nations Relief and Rehabilitation Administration - Administracja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy - międzynarodowa organizacja utworzona w 1943 roku, której rola polegała na niesieniu pomocy ludności w krajach zniszczonych przez II wojnę światowej. ( http://historia-polski.klp.pl/sl-399.html - dostęp 1.07.2018)
Książka "Obyś miał ciekawą młodość", obecnie w przygotowaniu (potrwa to pewnie z rok), nie jest autobiografią autora, jej postacie i opisywane wydarzenia są produktem wyobraźni autora. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób jest wyłącznie przypadkowe, wydarzenia opisane w książce nie są opisem rzeczywistych wydarzeń.
Aby przeczytać inne opowiadania możesz użyć dwóch przycisków nawigacyjnych "Starszy post", "Nowszy post" znadujących się na samym dole postu.
Za tydzień ciąg dalszy książki.
Są różne prawdy: jest prawda prozy, inna jest prawda reportażu, i inna dokumentu. A co się stanie, jeżeli spróbować skojarzenia dwóch prawd, jeżeli uzupełnić umiejscowioną w naszej polskiej rzeczywistości prozę komentarzem?
[4] UNRRA - skrót od United Nations Relief and Rehabilitation Administration - Administracja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy - międzynarodowa organizacja utworzona w 1943 roku, której rola polegała na niesieniu pomocy ludności w krajach zniszczonych przez II wojnę światowej. ( http://historia-polski.klp.pl/sl-399.html - dostęp 1.07.2018)
KONIEC
Jeśli tekst podoba Ci się - zadbaj jak należy o miłość własną autora. Na samym dole tego postu znajdź słowo Reakcje i jeśli zechcesz kliknij na jedno z trzech okienek - czy to na "zabawne", czy też na "interesujące" albo "fajne".
Możesz też dodać komentarz.
Możesz też na Facebooku kliknąć na "Lubię to".
Możesz też dodać komentarz.
Możesz też na Facebooku kliknąć na "Lubię to".
Książka "Obyś miał ciekawą młodość", obecnie w przygotowaniu (potrwa to pewnie z rok), nie jest autobiografią autora, jej postacie i opisywane wydarzenia są produktem wyobraźni autora. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób jest wyłącznie przypadkowe, wydarzenia opisane w książce nie są opisem rzeczywistych wydarzeń.
Aby przeczytać inne opowiadania możesz użyć dwóch przycisków nawigacyjnych "Starszy post", "Nowszy post" znadujących się na samym dole postu.
Za tydzień ciąg dalszy książki.
Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan i możesz ją polubić.
Numerem 101 Festynu Opowiadań rozpocząłem jego drugie wydanie - pierwsze wydanie Festynu uzyskało w ciągu niecałych dwóch lat ponad 26 tysięcy otwarć (teraz jest już prawie czterdzieści tysięcy). Numery 99 i 100 nie ukażą się.
Z profesorem Targowskim wydajemy książkę. Już teraz. Wyjdzie za tydzień, no może za dwa. Oto jej okładka - prawda że ładna? Oto co znajdziesz w książce:
Są różne prawdy: jest prawda prozy, inna jest prawda reportażu, i inna dokumentu. A co się stanie, jeżeli spróbować skojarzenia dwóch prawd, jeżeli uzupełnić umiejscowioną w naszej polskiej rzeczywistości prozę komentarzem?
I to właśnie czytelnikowi proponujemy; jesteśmy przekonani, że doręczając mu w jednej książce w taki sposób skomponowaną całość dajemy czytelnikowi coś więcej niż jej dwie, potraktowane osobno, części składowe; dajemy mu coś w rodzaju prawdy rozszerzonej.
Spośród terminów jakich używa się, aby zdefiniować nasze ostatnie dziesięciolecia są takie jak globalizacja czy też czas przyspieszenia, czas zmiany. Te określenia brzmią dla nas Polaków szczególnie prawdziwie – na przestrzeni kilkudziesięciu lat przeszliśmy przez wojnę, rządy reżimu komunistycznego, erę Solidarności, czas Unii Europejskiej i włączenia się w gospodarkę globalną, wreszcie okres kwestionowania zasad demokratycznych.
Opowiadania Festynu możesz otrzymywać mejlowo przez subskrypcję kolejnych numerów Festynu Opowiadań. Poprostu w okienku w prawym górnym rogu postu wpisz swój e-mail i kliknij "subscribe". Jest to chyba najwygodniejszy, nie zajmujący czasu sposób.
Możesz też zrobić to samo na facebooku. Aby otrzymywać powiadomienia o każdym opowiadaniu wejdź na profil Andrzeja Olasa (uwaga - tego z Vero Beach a nie ze Szwecji) ustaw kursor nad opcją znajomi i wybierz opcję bliscy znajomi.
Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i
spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.
Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.
Książka "Dom nad jeziorem Ontario" jest zbiorem kilkunastu opowiadań. Jest trudno dostępna - nakład zostal wyczerpany, ale spróbuj ją wyguglować i kupić przez internet.
Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.
W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.
Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Otwórz Facebook i wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz