poniedziałek, 6 lipca 2015

Kłopoty w raju. Klub Polski w Vero Beach na Florydzie

Rzecz jest przykra i może wydać się niezrozumiała. Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku w miasteczku Vero Beach na Florydzie powstał dzięki ofiarności miejscowych Polaków Polish American Social Club. Takim organizacjom prawo amerykańskie umożliwia zwolnienie od podatków, traktując je jako organizacje wyższej użyteczności publicznej. Członkostwo w takich klubach musi być otwarte a także klub musi wypełniać swoją sformułowaną w statucie misję.Przez lata klub cieszył się ogromnym powodzeniem. Dwa razy w tygodniu zespoły z całych Stanów przygrywały do polki - zdarzało się że tańczyło trzysta osób. Bingo ściągało setki, przeważnie starszych ludzi. Ze względu na otwartość członkostwa, przy takim powodzeniu należało oczekiwać, że członkowie polskiego pochodzenia będą mniejszością. I tak się stało.


Niestety kilka lat temu zaczęły się kłopoty. Zarząd Klubu (board) okopał się, latami nie zmieniając swego składu. Klub przestał wypełniać swoją misję - krzewienie kultury polskiej. Mało tego, Zarząd zajął postawę antagonizującą polską mniejszość. Opinie jak: "W tym klubie nie mówi się po polsku", używanie regulaminu do wykluczania miejscowych Polaków stało się regułą.
Przeznaczony dla słuchaczy anglojęzycznych wykład o wspólczesnej Polsce "Contemporary Poland" musiał odbyć się w miejscowej bibliotece bo Zarząd nie udostępnił do tego celu pomieszczenia klubu.
Miejscowi Polonusi kilkakrotnie zwracali się do Zarządu prosząc o rozmowę. Do rozmowy nie doszło, natomiast wśród wzajemnych oskarżeń w klubie pojawiła się policja. No i wreszcie miarka się przebrała. Konieczna była demonstracja.
Niestety konflikt wciąż trwa. Zarząd klubu jest stroną mocniejszą, wynajęty przez Zarząd adwokat nie próżnuje, mnożą się grożące konsekwencjami listy.
Jedno jest pewne. Miejscowa Polonia potrzebuje rady, a napewno i pomocy. Kto jej udzieli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz