By Cacophony - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2745224 |
© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)[1]
W Oregonie jest wszystko. Są plaże do kąpieli, są góry do wspinaczki i do nart, są lasy do wędrówek i do polowań, są jelenie, są nawet brunatne niedźwiedzie, a jak są niedźwiedzie to musi być i łosoś, bo jak żeby inaczej można było robić zdjęcia niedźwiedzia w potoku z łososiem w pysku. Są foki, lwy morskie, wzdłuż wybrzeża pływają wieloryby. Byli i są Indianie, byli Hiszpanie, ale niedługo, podobnie z Anglikami. Są poszukiwacze złota, jest wulkan, jest pustynia, są sekwoje i pożary lasów. Była japońska przyniesiona balonem bomba, eksplozja której w maju 1945. roku zabiła sześć osób. Są też współcześnie, jak wszędzie, masowi mordercy.
Jeżeli wygrasz w totka pół miliona, to jest sukces, ale jeżeli w tym samym ciągnieniu twój sąsiad też wygra, i to więcej - cały milion - to nie nazwiesz tego sukcesem, tylko jakimś draństwem, powiesz że pewnie sąsiad ma kumpla który wyciągnął właśnie jego los. Dokładnie tak myślą Oregonianie o sąsiadach z Kalifornii. Nie wiedzą kto, ale wiedzą że był ktoś, komu udało się umieścić Silicon Valley (Dolina Krzemowa) i wszystkich tamtych miliarderów akurat w Kalifornii a nie w sąsiednim Oregonie, któremu się to należało choćby dlatego, że ma ładniejszą nazwę. A tak, jak to wyszło, to nie ma w Oregonie Silicon Valley, jest tylko znacznie skromniejszy Silicon Forest (Krzemowy Las), a miliarderów jak na lekarstwo. Dlatego też Oregonianie lubią opowiadać kalifornijskim sąsiadom historyjkę sprzed prawie dwustu lat, z czasów kiedy to trwał wyścig do Pacyfiku.
Wiek dziewiętnasty, lata pięćdziesiąte. Ze wschodu Stanów Zjednoczonych ciągną na zachód pionierzy - w ciągniętych przez woły solidnych wozach o ogromniastych, koniecznych do jazdy na bezdrożach, kołach. Mają do przejścia ponad dwa tysiące mil, a przeciętna prędkość zaprzęgu to dwie mile na godzinę. W Idaho, gdzieś, już po połowie szlaku mieści się wojskowy posterunek - Fort Hall i właśnie tam, gdzie stoi dwuramienny drogowskaz, szlak się rozgałęzia. Na ramieniu wskazującym Kalifornię narysowany jest worek złota (było to podczas gorączki złota). Drugie ramię nosi napis "Do Oregonu".
I ci co UMIELI czytać trafili właśnie do Oregonu.
[1] Zatwierdzone przez Stowarzyszenie Przyjaciół Oregonu, Oddział Warszawski.
KONIEC
Uwaga biblioteki i placówki kultury. Między majem a październikiem 2016 jestem zaproszony na kilka spotkań (spotkania autorskie lub tematyka Stanów Zjednoczonych, gratis). Chętnie poszerzę mój kalendarz o zainteresowane placówki (Skype: andrzej.olas lub mejl: andrzej.f.olas@gmail.com).
Jeśli masz ochotę dodać komentarz - spójrz w dół, na koniec postu. Tam jest miejsce na komentarze.
Jeśli opowiadanie podoba Ci się - kliknij na Facebooku na "Lubię to" albo dodaj komentarz na blogu.
Za tydzień: "Fragment książki 'Jakże pięknie oni nami rządzili'".
Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.
Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań (w okienko szukaj na Facebooku wpisz Festyn Opowiadań). W grupie zamieszczone są wyłącznie linki do opowiadań Festynu - jest to więc łatwy do przeglądania interaktywny spis rzeczy.
Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.
Komitet Obrony Demokracji w piątek 17 czerwca (grupa na facebooku) miał 59220 członków.