środa, 29 listopada 2017

#Festyn opowiadań™, wydanie II, Nr 118.

Co mi się wydarzyło w Andrzejki


© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)


Ze względu na Andrzejki jako kolejny odcinek Festynu Opowiadań proponuję poniższą, andrzejkową historyjkę.

- Masz może komórkę? – Zapytał. Był to malutki człowieczek ubrany w nędzny, zielony płaszczyk z czerwonymi wypustkami i rzędem błyszczących guzików, właściwie były to dwa rzędy, tylko nie można było tego zobaczyć, bo tę połę płaszcza, na której mógł być ten drugi rząd, przykrywała druga poła z widocznymi, też czerwonymi pętelkami.
- Nie zapiął guzików, otulił się ciaśniej, żeby mu było cieplej – pomyślałem.
Na głowie miał zieloną czapeczką zakończoną żółtym pomponem, spod czapeczki wyglądała wyraźnie przestraszona twarz, pomyślałem, że wytrzasnął taki ubiór ze śmietnika jakiegoś teatru, a że wyrzucili, to nic dziwnego, bo teraz nawet Hamleta grają albo pod krawatem, albo nago. Wszystko jedno, jakiś przegrany życiowo, jakaś szlaja.

 Miałem komórkę i to nie byle jaką, nowiusieńkiego iPhona. I co, dać iPhona włóczędze? Uciec nie ucieknie, na szybkiego nie wygląda, ale popsuje, rzuci gdzieś. Ale… ale  jak nie dam to naubliża, będzie rzucał mięsem, a na to, to ja jestem wrażliwy, to niszczy mój, tak starannie podtrzymywany, zawsze optymistyczny nastrój, jak w tramwaju klną chłopcy, czy dziewczyny (a z dziewczynami to zdarza się coraz częściej) to zaraz, na najbliższym przystanku, wysiadam. Jak są ubrani patriotycznie, a teraz wielu tak się ubiera, to dopiero wtedy potrafią, oj potrafią.
Musiałem coś zrobić, odmówić, ale przyjaźnie, z zatroskaniem, załagodzić odmowę.
- A gdzie chcesz dzwonić?
- Na Oriona. Do bazy.

Jakiś pomylony, dobrze go oceniłem. Jest filia Coca Coli, są różne banki, Złote Tarasy, Reduta, Arkadia, ale Oriona tu w Warszawie nie ma. Chodzi mu o konstelację, o gwiazdy – widział kiedyś w telewizji coś o UFO, jakiegoś zielonego ludzika (no tak, pewnie dlatego tak się ubrał) i teraz bredzi:
- Nie naładowana - skłamałem.
Rozejrzałem się, byliśmy na Placu Narutowicza. Nad placem królował olbrzymi gmach Domu Akademickiego:
- A tu i tak pewnie nie ma zasięgu. Idź tam – wskazałem na Akademik – tam mają telefon na portierni.

Uśmiechnąłem się do niego, chciałem wyglądać przekonywująco, zdobyć jego zaufanie, chyba nie bardzo mi się to udało, bo twarz łajzy stwardniała. Zauważyłem, że wargi łajzy poruszają się bezdźwięcznie, po chwili zatrzymały się i dopiero wtedy usłyszałem:
- Nie gadaj tyle. Dawaj komórkę. Już.
Pomyślałem że to coś dziwnego, to chyba więcej niż pół sekundy opóźnienia, no tak, łajza ma pewnie chore struny głosowe i wszczepili mu jakiś generator sztucznej mowy, w końcu czego to ludziom nie wszczepiają, sztuczne penisy to codzienność, a lada dzień będą seryjnie wszczepiać mózgi. Na inteligencję to nie pomoże, ale co ma sobie taki jakiś nie wszczepić.

Nagle poczułem jakieś mrowienie w kieszeni gdzie zwykle chowam starannie włożonego w firmowy futerał mojego iPhona i po chwili, już bez futerału, aparat pojawił się w ręku łajzy.
- To jest niewytłumaczalne – pomyślałem – i już otworzyłem usta żeby zaprotestować, kiedy łajza powiedział:
- Przepłacasz za komórkę. Twoje apki są nieaktualne. Jesteś niechluj.
- O przepraszam. Ubieram się nieskazitelnie. Nie tak jak ty. Ten pompon na czapce wisi na jednej nitce – powiedziałem. 
Porządne ubranie (raczej w stylu włoskim niż brytyjskim) to coś, co jest dla mnie ważne. Miesiąc temu rzucając mnie, pewna niedobra dziewczyna powiedziała mi że jestem pieprzony esteta.
- A cóż ty wiesz o ciężko pracujących elfach?  – Powiedział włóczęga.
- O elfach? To ty jesteś elf?
 - Nie przeszkadzaj. Muszę się wytłumaczyć w bazie. Za dużo było ambrozji i za wcześnie wyruszyłem z bazy. Pomyliłem andrzejki z mikołajkami.
- A, to masz kaca? – powiedziałem z zadowoleniem – no tak, wyglądasz na takiego. Pijus, łajza, po prostu łajza. Ostrożnie z moim iPhonem.
- Cicho. Wbijam apki[1]. Już. Teraz jeszcze SMS na Oriona.
- Ciężka praca? Dla elfa? Robienie zabawek. Pewnie jakieś szmacianki, jakieś samochodziki bez czwartego koła – powiedziałem, bo czytałem parę lat temu o tym co robią elfy.
- Zabawki? To było, ale minęło. Sprywatyzowali nas. Jesteśmy na śmieciówkach. Trochę zabawek jeszcze robimy – dla niepoznaki. Ale to co naprawdę, to bitcoiny[2].

Słyszałem trochę o tej cyfrowej walucie, a niedawno przeczytałem, że banki słabo płacą; oczywiście jak idzie o prezesa, to ten wypłaca sobie miliony. Trochę mi się zrobiło elfa żal.
Po chwili patrząc na ekran iPhona elf powiedział:
- No dobrze, mogę już wracać. A właśnie, zobaczyłem, że ty jesteś Andrzej – no to na twoje imieniny dodałem ci apkę – będziesz mógł sobie co jakiś czas ściągnąć trochę bitcoinów. Byle nie za często i nie za dużo; z niewielkimi wypłatami w tej walucie nasz warszawski bank nie umie się połapać.
Poczułem w kieszeni znajomy dotyk iPhona.
- Trzymaj się – powiedziałem. Źle ubrany, to prawda, ale nie on jeden, nie umieją się ludzie ubierać. Nie wielu jest takich jak ja - rozumiejących co jest w życiu ważne.
* * *
Okazało się, że nie za dużo tych bitcoinów, to nie jest wcale tak mało. Wystarcza na powłóczenie się po szerokim świecie, a i ubrać porządnie też się można. Elfy to jednak bardzo porządne chłopaki.





[1] 
https://www.google.com/search?site=&source=hp&q=apka&oq=apka&gs_l=hp.1.0.35i39k1j0l3j0i10k1j0l2j0i10k1j0l2.3289.4578.0.7047.5.5.0.0.0.0.91.296.4.4.0....0...1c.1.64.hp..1.3.225.0.y-eW-ZELXbg
[2] 


KONIEC


Numerem 101 Festynu Opowiadań  rozpocząłem jego drugie wydanie - pierwsze wydanie Festynu uzyskało w ciągu niecałych dwóch lat ponad 26 tysięcy otwarć. Numery 99 i 100 nie ukażą się.

Za tydzień następny odcinek Festynu Opowiadań - część 2/3 opowiadania "Zbrodnia i miłość ...".

Jeśli masz ochotę dodać komentarz - spójrz w dół, na koniec postu. Tam jest miejsce na komentarze.

  Jeśli opowiadanie podoba Ci się - kliknij na Facebooku na "Lubię to" albo dodaj komentarz na blogu.

Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.


  Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.
W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.

Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz