wtorek, 19 grudnia 2017

#Festyn opowiadań™, wydanie II, Nr 121.

Życzenia Świąteczne

W drzwiach stał Święty Mikołaj.
- Tu nie ma dzieci – wnuki też już podrosły i mieszkają same - powiedziałem.
- Ja do pana – powiedział Mikołaj – wejdźmy do środka bo ciasno.
Rzeczywiście na podeście było tłoczno, bo za Mikołajem stało sześć reniferów zaprzężonych do potężnych Mikołajowych sań. Na tyle sań leżały worki z prezentami. Uwagę moją przyciągnęła leżąca na przednim siedzeniu ogromna barania szuba.
 – Pewnie to nią okrywa się Mikołaj pośród swych gwiezdnych wojaży - pomyślałem.
Mikołaj kiwnął głową:
- Tak, bywa tam zimno. Na przykład koło Saturna – w średniej minus sto dziewięćdziesiąt trzy stopnie.
Ocknąłem się:
- Ależ proszę, proszę bardzo do środka. Choć tam też będzie ciasnawo. Wie pan, panie Święty Mikołaju, to było budowane za Gomułki, metraże wtedy były bardzo oszczędne.
- Wiem, wiem, panie Andrzeju – chyba mogę się tak do pana zwracać? – Mikołaj przerwał i po chwili ciągnął dalej:
- Wiem, pana budynek dostał wtedy tytuł Mister Warszawy. Nowoczesne rozwiązania, zsypy do śmieci, nie jedna a dwie windy w jednym budynku.
- Zsypy – pomyślałem – a może jak Mikołaj jest Święty, to mógłby coś poradzić na te karaluchy.
- Nie panie Andrzeju – Mikołaj pokiwał przecząco głową - na karaluchy sposobu nie mam. Nawet u nas ...
Mikołaj przerwał, pogodna dotąd twarz posmutniała.
- No tak – pomyślałem -w niebie każdy zsyp to kilometry a może i całe lata świetlne.
- Ale do rzeczy – powiedział Mikołaj – na ciasnotę sposób mam.
Spoglądając na sanie z reniferami złożył zaciśniętą pięść prawej dłoni w lewą powiedział:
- Zoom minus 10.
Na moich oczach zaprząg zmniejszył się dziesięciokrotnie. Stukając maluteńkimi kopytkami renifery wspięły się na próg i wciągnęły sanie do mieszkania.
Oniemiałem. Przecież to nie był tak często używany przeze mnie zoom kamery cyfrowej. To był zoom rzeczywistości. Z renifera pełnego rozmiaru do wielkości myszki. To było moje wydarzenie roku, a może i więcej niż roku. Musiałem spróbować, w takiej sytuacji nie można być tylko widzem.
Zacisnąłem prawą dłoń w lewej i w myślach powiedziałem:
- Zoom plus pięćdziesiąt.
- Nie, nie panie Andrzeju, tak nie można – trzeba być realistą, trzeba uważać na metraż. A w ogóle to jestem u pana w ramach public relations – powiedział Mikołaj.
- Ale pan czyta w moich myślach.
- Tak, to bardzo łatwe, nie ma o czym mówić. A wracając do zoomu, to może pan spróbować takiego malutkiego zoomika – plus dwa. No śmiało. I nie musi pan aż tak zaciskać dłoni. To niezdrowe, pan dużo pracuje z komputerem, trzeba dłonie oszczędzać.
- A minus cztery?
- No... Może być, ale nie na moich przyjaciołach z zaprzęgu.
Znów zacisnąłem prawą dłoń w lewej i powiedziałem:
- Zoom minus cztery.
Tylko że tym razem w zaciśniętej prawej dłoni trzymałem wezwanie do zapłaty pożyczonej kiedyś z banku kwoty sto tysięcy złotych.
- W końcu będą to radosne i wolne od trosk Święta – pomyślałem.

CZEGO I WAM, DRODZY PRZYJACIELE SERDECZNIE ŻYCZĘ.

Numerem 101 Festynu Opowiadań  rozpocząłem jego drugie wydanie - pierwsze wydanie Festynu uzyskało w ciągu niecałych dwóch lat ponad 26 tysięcy otwarć. Numery 99 i 100 nie ukażą się.

   Za tydzień następny odcinek Festynu Opowiadań.

Zachęcam do subskrypcji kolejnych numerów Festynu Opowiadań przez e-mail. W okienku w prawym górnym rogu wpisz swój e-mail i kliknij "subscribe".

Jeśli masz ochotę dodać komentarz - spójrz w dół, na koniec postu. Tam jest miejsce na komentarze. Możesz też wyrazić swoją opinię klikając na jedno z trzech okienek w dole postu.

  Jeśli opowiadanie podoba Ci się - kliknij na Facebooku na "Lubię to" albo dodaj komentarz na blogu.

Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań.


  Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.
W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.

Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz