niedziela, 18 listopada 2018

Festyn opowiadań™, wydanie III, Nr 165.

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili, odc. 2"



JAKŻE PIĘKNIE ONI NAMI RZĄDZILI

(CZYLI JAK CAROWIE, CESARZE, PREZYDENCI, PREMIERZY, KANCLERZE, FÜHRERZY, SEKRETARZE I GENERAŁOWIE OBCHODZILI SIĘ Z MOJĄ RODZINĄ I ZE MNĄ)

© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)


C.d. rozdziału I. Głównie o dziadkach Olasach ale i trochę więcej.


Dlaczego piszę te wspomnienia. Najpierw pisało się wypracowania domowe i klasówki. Zaraz po podstawówce nabrałem zwyczaju zapisywania list, moich własnych, osobistych list. Nie mówię tu o czymś takim jak książka adresowa, ale o listach, o spisach zawierających emocje. Miałem więc listę najbliższych przyjaciół, we wczesnej młodości miałem listę sportową (pierwsze trzy miejsca – Wisła Kraków, kolarz Wyścigu Pokoju Teofil Sałyga i krótkodystansowiec Emil Kiszka – łatwo sprawdzić w internecie, że moja młodość miała miejsce wieki, wieki temu). Później spisałem listę dwudziestu najważniejszych dla mnie książek i w rok później napisałem pracę maturalną. Już jako dorosły stworzyłem listę dziesięciu wizualnych olśnień (numer jeden to portret włoskiej księżniczki w Muzeum Czartoryskich). O dziwo, nigdy nie zbudowałem listy ulubionych potraw, przysmaków; może dlatego, że zawsze to co pierwsze ale i jedyne przychodzi mi do głowy to tatar, czyli befsztyk po tatarsku, z tym że te dodatki - to jajeczko na topie i to cebulowo-kiszeniowo-ogórkowe obłożenie nie są wcale konieczne.


Po studiach przyszło mi pisać artykuły naukowe. Pisałem je to po polsku, to po angielsku, ślęczałem nad nimi, szlifowałem je całymi miesiącami. Dla odprężenia tłumaczyłem, a to z języka naszych sąsiadów – z rosyjskiego, a to z języka światowego – z angielskiego. O pisaniu wspomnień w ogóle nie myślałem. Zresztą trzeba było ciężko pracować – znalazłem się w nowym kraju i zaczynałem karierę prawie od początku.
Tak było aż do emerytury - w końcu znalazłem czas na to, co w wojsku określa się pracą własną. Wtedy okazało się, że wystarcza mi wyobraźni, że jestem w stanie napisać kilkanaście opowiadań i wydać je w książce. Teraz, kiedy książka wyszła z druku jestem gotowy do następnego kroku.

Postanowiłem spisać historię swoją i moich przodków na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Chcę tym wspomnieniem powrócić do przeszłości, przeszłości w której żyła moja rodzina, a której nie znam. Nie znam, bo kiedy miałem niecałe trzy lata, we wrześniu roku 1939. tamta rzeczywistość uległa dezintegracji, odeszła na zawsze - ziściła się wizja Salvadora Dali z obrazu "Uporczywość pamięci". A ja otrzymałem życie w innej rzeczywistości, życie inne niż to jakie mogłem mieć.
Te wspomnienia mają być relacją, mają opowiedzieć o mojej rodzinie; nie zamierzam szukać morału, jakiegoś wskazania na przyszłość, zamknięcia, jakiegoś podsumowania. Każdego roku robią to za mnie licealiści; zmagają się z Hemingwayem odpowiadając na pytanie komu bije dzwon, piszą o Diderocie i o tym co jest zapisane w górze na wielkim zwoju, w końcu wcielają się w doktora Rieux podczas epidemii dżumy Camusa.

Nie zamierzam szukać, bo może być też, że próba znalezienia jakiejś prognozy przyszłości, jakiegoś morału w ogóle nie ma sensu. Na drugim końcu świata, w Ameryce, geniusze finansowi nowojorskiej Wall Street od lat marzyli o systemie przewidywania przyszłych, w perspektywie miesięcy, notowań giełdy. Niedawne sformułowanie matematycznej teorii chaosu (brawo matematycy) udowodniło, że długofalowe przewidzenie zachowania giełdy jest niemożliwe (dobrze wam tak, lichwiarze). Lekcją dla nas, szaraczków, jest interesujący fakt, że na mocy tej samej teorii, precyzyjna prognoza pogody na koniec, na przykład, miesiąca maja jest niemożliwa nawet przy najdokładniejszych danych z początku tegoż miesiąca maja. Skoro tak, to cóż można powiedzieć o prognozach społecznych.
No dobrze, ale skąd wziął się tytuł tych wspomnień? Jak bardzo los moich przodków czy mój zależał od decyzji takiego czy innego członka tej utytułowanej zgrai? Wyobraź sobie czytelniku, że zamieszkałeś na pięknej sawannie uczęszczanej przez lwy, a tam, gdzie sawanna łagodnie pochyla się nad rzeką w której żyją krokodyle, wśród innych stoi twój dom. Być może, że klimat jest wspaniały, ale zdarza się, że wioskę odwiedza krokodyl czy lew. 
Albo usadow czytelniku swoją wyobrażalną wioskę w klimacie bardziej umiarkowanym, zasypaną śniegiem, tak jak na zamieszczonym wyżej malowidle Breugela Starszego. I cóż się tam dzieje? Ano, na rozkaz jakiegoś tam króla, dyktatora czy generała dzieje się rabunek. Bo tak się temu bydlakowi spodobało.

Powiedziałem, że żyję w innej rzeczywistości niż ta co mogła być. Jak mam na nią patrzeć? Na dzisiaj, w tej dzisiejszej rzeczywistości wszystkiego jest więcej niż było tego przedtem, więcej rzeczy, więcej zdrowia, więcej wiedzy, więcej otwartego świata. I choć paradoksalnie jest mniej ludzi wierzących w postęp, w naukę to wciąż są. Przywołuję tu, jako przykład, mistrza Salvadora Dali. W dwadzieścia kilka lat po namalowaniu „Uporczywości pamięci” (obraz zamieszczony w poprzednim poście blogu) Dali zwrócił się ku nauce i używając tego samego tematu plastycznego co w „Uporczywości pamięci” wyraził swoją fascynację fizyką kwantową.
Wskazałem na to przyjaciołom, kiedy zwiedzaliśmy Muzeum Salvadora Dali w St. Petersburg na Florydzie.
- Jest lepiej – powiedziałem – jestem przekonany, że jest lepiej. Jest postęp.
Przyjrzeli mi się życzliwie, ale z poczuciem ludzi wiedzących więcej:
- Jest łatwiej. Ale nie jest lepiej – powiedział przyjaciel z tytułem profesora zwyczajnego, ten zawsze wyróżniający się zwięzłymi i trafnymi sformułowaniami. Ten drugi dodał:
- A w jajkach to teraz tylko hormony, antybiotyki i jeszcze się wylewają, bo skorupki są za cienkie.
Zdecydowałem, że poprzestanę na jakimś takim niepotakującym kiwnięciu głową.


                                          KONIEC ODCINKA DRUGIEGO



Z profesorem Targowskim napisaliśmy książkę. Już wyszła z druku wydana w Oficynie Wydawniczej Kucharski.

Kup w księgarni internetowej - link tutaj, szukaj według tytułu lub nazwiska.


A tak wygląda okładka książki - prawda że ładna? 

Oto co znajdziesz w książce:
Są różne prawdy: jest prawda prozy, inna jest prawda reportażu, i inna dokumentu. A co się stanie, jeżeli spróbować skojarzenia dwóch prawd, jeżeli uzupełnić umiejscowioną w naszej polskiej rzeczywistości prozę komentarzem?

I to właśnie czytelnikowi proponujemy; jesteśmy przekonani, że doręczając mu w jednej książce w taki sposób skomponowaną całość dajemy czytelnikowi coś więcej niż jej dwie, potraktowane osobno, części składowe; dajemy mu coś w rodzaju prawdy rozszerzonej.

Spośród terminów jakich używa się, aby zdefiniować nasze ostatnie dziesięciolecia są takie jak globalizacja czy też czas przyspieszenia, czas zmiany. Te określenia brzmią dla nas Polaków szczególnie prawdziwie – na przestrzeni kilkudziesięciu lat przeszliśmy przez wojnę, rządy reżimu komunistycznego, erę Solidarności, czas Unii Europejskiej i włączenia się w gospodarkę globalną, wreszcie okres kwestionowania zasad demokratycznych.

* * *

A teraz o odcinku który przeczytałeś. Jeśli tekst podoba Ci się - zadbaj jak należy o miłość własną autora. Na samym dole tego postu znajdź słowo Reakcje i jeśli zechcesz kliknij na jedno z trzech okienek - czy to na "zabawne", czy też na "interesujące" albo "fajne".

Możesz też dodać komentarz.

Możesz też na Facebooku kliknąć na "Lubię to".

Jak dotąd Festyn Opowiadań osiągnął prawie pięćdziesiąt tysięcy otwarć.

Aby przeczytać inne opowiadania możesz użyć dwóch przycisków nawigacyjnych "Starszy post", "Nowszy post" znadujących się na samym dole postu.


Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan i możesz ją polubić.


Ważne - Facebook zmienia swoje algorytmy i nie zawsze wyświetla prawidłowo moje posty. Opowiadania Festynu możesz otrzymywać mejlowo przez subskrypcję kolejnych numerów Festynu Opowiadań. W okienku w prawym górnym rogu postu wpisz swój e-mail i kliknij "subscribe". 
Aby otrzymywać powiadomienia Facebooka o każdym opowiadaniu wejdź na profil Andrzeja Olasa (uwaga - tego z Vero Beach a nie ze Szwecji) ustaw kursor nad opcją znajomi i wybierz opcję bliscy znajomi.

Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań. Możesz też sobie opowiadanie wydrukować - naciśnij Print na dole ekranu. 

Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.

Książka "Dom nad jeziorem Ontario" jest zbiorem kilkunastu opowiadań. Jest trudno dostępna - nakład zostal wyczerpany, ale spróbuj ją wyguglować i kupić przez internet. 

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.

W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.



Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Otwórz Facebook i wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz