niedziela, 24 marca 2019

Festyn opowiadań™, wydanie III, Nr 179.

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili", odc. 15


© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)


Część trzecia. Między wojnami.

Rozdział V. Z Działdowa od Warszawy.

 „Czaty”, przewrót majowy Piłsudskiego w 1926 roku. Cofnijmy się o rok. Jest pierwszy stycznia 1925 r. W Działdowie trzydziestodwuletni były student, legionista, kapitan Wojska Polskiego, powstaniec śląski, a teraz starszy komisarz Straży Celnej ogląda wydrukowany właśnie egzemplarz okazowy „Czat” – pisma Straży Celnej. Dzisiaj stał się wydawcą, dziennikarzem i redaktorem naczelnym jednoosobowej redakcji. W głowie roi mu się od pomysłów.
To, co wydał rok wcześniej – komentarz do ustaw regulujących uprawnienia Straży Celnej[1] – może być początkiem czegoś większego. Można obok pisma, dodatkowo, założyć biblioteczkę „Czat” – wydawać broszurki objaśniające nowe przepisy celne – przecież tam w Warszawie urzędnicy pracują pełną parą, prawo wciąż się zmienia. Dla kogo jak dla kogo, ale dla przyszłego prawnika to znakomite zajęcie.

Choć w kraju rojno od problemów – bezrobocia, zamieszek, inflacji, zawikłanej polityki: konfliktu Piłsudskiego z Sejmem i rządem, wojny celnej z Niemcami – to przecież ci utalentowani, ci z motywacją zostania kimś, te trzydziestolatki z pokolenia ojca – mają teraz swój czas. Tyle jest w tym nowym państwie do zrobienia, tyle jest urzędów do zarządzania, tyle stanowisk do obsadzenia. Wszystkiego jest dużo, ale dodajmy, że do tej pracy, do tych stanowisk jest też wielu konkurentów, i to nie zawsze walczących czysto.
Nie, nie, nie można zaprzeczyć tym ludziom patriotyzmu, oczywiście, że nie, prawie wszyscy to żołnierze z tych wszystkich wojen i powstań. Ale teraz, będąc gotowymi do pracy, chcą także osiągnąć coś dla siebie. Przypomnij sobie, Czytelniku, coś bliższego współczesności – upadek komuny i ówczesne zmagania działaczy Solidarności, spory polityczne, ale i personalne. I to jakie. Tak to bywa i tak to było.

– Co jest moim atutem? – zastanawia się ojciec, trzydziestolatek. – No, przecież prawo, oczywiście prawo. Inne atuty? Umiejętność kierowania? Twardość? No, z tym to nie najlepiej. Nie dalej jak wczoraj Zosia powiedziała, że jestem za miękki dla swoich podwładnych.
Mówi się, że umiejętność kierowania się dziedziczy; to znaczy, że dziedziczy się także nieumiejętność kierowania. W rodzinie Olasów, w szczególności w moim przypadku, to się sprawdza. Zetknąłem się swego czasu z dokonaną przez moich przyjaciół oceną moich zdolności menadżerskich, kiedy to zostałem wybrany na członka Rady Naukowej pewnego Instytutu Polskiej Akademii Nauk. Wiadomości o nominacji towarzyszył wybuch śmiechu i opinia, że takiego ciosu Rada nie przetrwa; mój najbliższy przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i stwierdził, że po takim sukcesie na pewno zwiększą nam przydział papieru toaletowego.
Rada jednak przetrwała. Pewnie dzięki temu, że w trzy miesiące później, po jednym jedynym posiedzeniu Rady, opuściłem to stanowisko, wyjeżdżając do Stanów.

Wróćmy do rozmyślań ojca. Co ojciec powinien zrobić? Zostać prawnikiem w Działdowie? Po Krakowie, wszystkich frontach i powstaniach? To brzmi śmiesznie. Wrócić do Krakowa, do miasta rodzinnego? Przecież dopiero co stamtąd przyjechał, a zresztą wielu krakowskich przyjaciół jest już w Warszawie. A więc niech będzie Warszawa, znajdzie się coś dla niego w Komendzie Głównej Straży Celnej, a „Czaty” będą się drukować w Warszawie, a nie w Lidzbarku czy gdzie indziej. A na teraz to, co najważniejsze – jak najszybciej ślub z jego słodką Zosią.
Ślub nie nastąpił tak szybko, kolejność nie została dochowana. Najpierw pod koniec roku 1925 miała miejsce przeprowadzka ojca do Warszawy, a dopiero potem przyjazd na początku roku 1926 do Działdowa i zimowy ślub z Mamą. A przeprowadzka Mamy do Warszawy posłużyła pewnie za podróż poślubną.

No więc Warszawa roku 1926 – w warszawskiej polityce się gotuje. Trzy lata temu marszałek Piłsudski po ostrym, bezkompromisowym ataku na partyjniactwo i koniunkturalizm wycofał się z życia politycznego – teraz rezyduje w Sulejówku, tuż, tuż pod Warszawą. 15 listopada ubiegłego roku, wbrew zakazowi z lat poprzednich, byli legioniści, a obecnie czynni oficerowie Wojska Polskiego wizytują tam Piłsudskiego i deklarują bezwarunkowe poparcie dla jakichkolwiek przyszłych działań marszałka. Czy wraz z innymi oficerami jest tam kapitan Feliks Olas? Raczej nie, przecież już jest w rezerwie i jest tylko kapitanem. A w Sulejówku zgromadziły się generalskie i pułkownikowskie tuzy. Zresztą nie wiem, czy Piłsudski przypomniałby sobie obecnego kapitana, a przedtem podchorążego Feliksa Olasa. I wreszcie – ojciec ma tyle na głowie: młodziutka żona, nowe stanowisko, przeprowadzka, poszukiwanie drukarni dla „Czat”.

Po kilku miesiącach, kiedy już rodzice osiedli w Warszawie, następuje wielkie tąpnięcie – majowy zamach stanu Piłsudskiego. Na ulicach Warszawy toczą się walki, ginie prawie czterysta osób. Po obu stronach konfliktu spotykamy znajome nazwiska: pułkownik Władysław Anders jest szefem sztabu strony rządowej, przyszły minister spraw zagranicznych pułkownik Józef Beck – takim że po stronie Piłsudskiego, generał Władysław Sikorski deklaruje ze Lwowa wierność rządowi, ale nie wysyła oddziałów ze względu na działalność separatystów ukraińskich, a generał Michał Żymierski (tak, tak, ten Rola-Żymierski, od Armii Ludowej, marszałek komunistycznego reżimu) organizuje wojska rządowe w zachodnich dzielnicach Warszawy.
Po czterech dniach walk jest po wszystkim. Prezydent Stanisław Wojciechowski rezygnuje, premier Wincenty Witos, wskazując, że przedłużanie konfliktu niesie ze sobą wynikające z położenia międzynarodowego Polski poważne zagrożeniapodaje się do dymisji. Piłsudski triumfuje.

O Piłsudskim prawie każdy wie prawie wszystko. Warto powiedzieć parę słów o rezygnującym z funkcji premierze Wincentym Witosie. Cytuję z Wikipedii[2]:
Wincenty Witos przyszedł na świat w chłopskiej rodzinie Wojciecha i Katarzyny ze Sroków, zamieszkałej w galicyjskich Wierzchosławicach. Byli oni dość ubodzy – posiadali jedynie dwie morgi ziemi rolnej, zamieszkiwali w jednoizbowej chacie, przerobionej ze stajni, początkowo nie posiadali nawet krowy. 
Pamiętajmy, że w gospodarstwach 1-2 morgowych chlaeb od nowego roku do zniw był rzadkością i to nie dlatego, że jadło się bułki. Witos ukończyl cztery klasy szkoły wiejskiej (1884-1888). Nastepnie wraz z ojcem pracował jako drwal w jednym zdóbr księcia Sanguszki. W latach 1895-1897 odbywał służbe wojskową w armii austriackiej.

W kwietniu 1909 został wybrany na wójta Wierzchosławic. Pełnił tę funkcję aż do 1931. Podczas sprawowania tego urzędu udało mu się wybudować we wsi młyn, dom ludowy, poprawić stan jej dróg, przeprowadzić prace melioracyjne, rozbudować tamtejszą szkołę, założyć kółko rolnicze i rozwinąć ruch spółdzielczy.
Witos staje się wybitnym politykiem – jest posłem do austriackiej Rady Państwa w Wiedniu. W roku 1919 w niepodległej Polsce wchodzi w skład Sejmu Ustawodawczego. Kandydował też na stanowisko marszałka izby. 

W lipcu roku 1920 bolszewicy zbliżają się do Warszawy:
Klęski na froncie wojny bolszewickiej i nieudane posunięcia gabinetu Grabskiego, skłoniły Radę Obrony Państwa do wysunięcia propozycji utworzenia Rządu Obrony Narodowej, grupującego wszystkie siły parlamentarne. 20 lipca 1920 zdecydowano się wysłać do Wierzchosławic przedstawiciela Rady z propozycją objęcia teki szefa gabinetu Witosowi.
2 sierpnia 1920 [w obliczu ofensywy sowieckiej, tuż przed Bitwą Warszawską] Józef Piłsudski złożył dymisję z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza na ręce Wincentego Witosa jako premiera, który jednak dymisji tej nie ujawnił. 

A teraz w maju 1926 dobiega końca kolejny akt konfliktu między dwoma politykami:
Nie uda mi się zaspokoić ciekawości Czytelnika odpowiedzią na pytanie, co robił ojciec – zapiekły piłsudczyk – w czasie tych czterech dni przewrotu. Po prostu nie wiem. W tym czasie rodzice mieszkali we Włochach – w sąsiedztwie zachodniej części Warszawy, gdzie zbierał rządowe siły generał Michał Żymierski, kilka lat wcześniej dowódca ojca w 2. Pułku Piechoty Legionów i w II Brygadzie Legionów. Wyobrażam sobie, jakiż byłby to elegancki akcent w scenariuszu filmowym, gdyby przedzierający się do swoich – to znaczy do piłsudczyków – kapitan Feliks Olas, w pełnym mundurze, z odznaczeniami, stanąłby, strzeżony przez dwóch żandarmów w bojowych hełmach, oko w oko ze swoim byłym przełożonym generałem Michałem Żymierskim (na mundurze generała nie mógłby lśnić Krzyż Wielki Orderu Virtuti Militari, bo order ten, tak jak i rangę marszałka, otrzyma znacznie później za zasługi w umacnianiu komunizmu w Polsce) i oświadczyłby z twarzą zwróconą wprost do kamery:
– Generale, muszę iść tam, gdzie wzywa mnie honor żołnierza.
W następnym kadrze kamera utrwaliłaby skierowany do żandarmów rozkaz przyszłego marszałka:
– Wstrzymać ogień. Niech idzie do swoich.
I wreszcie nastąpiłby skierowany do kapitana, generalski komentarz:
– Jeszcze nie teraz. Do reszty skurwię się dopiero za kilkanaście lat.

I jeszcze ostatnia uwaga o przewrocie. Czasem, we wczesnych latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy jako nastolatek nie miałem już w domu nic do czytania, zabierałem się za wyciągnięte z szafy przedwojenne roczniki „Czat”. Najwięcej w „Czatach” było o przemycie, także dużo o uciekinierach z raju sowieckiego, dużo o Piłsudskim, trochę o historii, ale zawsze na pierwszej stronie był jakiś krótki wstępniak komentujący aktualne wydarzenia. Żałuję bardzo, że nie potrafię przypomnieć sobie treści wstępniaka dotyczącego przewrotu majowego. Bo ciekawi mnie, w jaki sposób ojciec – przecież piłsudczyk – usprawiedliwiał wobec strzegących prawa funkcjonariuszy państwowych zamach na legalne władze państwa.



[1] Ustawa z 14. grudnia 1923 r. o uprawnieniach organów wykonawczych [...], op. cit.
Wincenty Witos, Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Witos, (data dostępu: 7.11.2011).


KONIEC ODCINKA 15



Z profesorem Targowskim napisaliśmy książkę. Już wyszła z druku wydana w Oficynie Wydawniczej Kucharski.

Kup w księgarni internetowej - link tutaj, szukaj według tytułu lub nazwiska.


A tak wygląda okładka książki - prawda że ładna? 

Oto co znajdziesz w książce:
Są różne prawdy: jest prawda prozy, inna jest prawda reportażu, i inna dokumentu. A co się stanie, jeżeli spróbować skojarzenia dwóch prawd, jeżeli uzupełnić umiejscowioną w naszej polskiej rzeczywistości prozę komentarzem?

I to właśnie czytelnikowi proponujemy; jesteśmy przekonani, że doręczając mu w jednej książce w taki sposób skomponowaną całość dajemy czytelnikowi coś więcej niż jej dwie, potraktowane osobno, części składowe; dajemy mu coś w rodzaju prawdy rozszerzonej.

Spośród terminów jakich używa się, aby zdefiniować nasze ostatnie dziesięciolecia są takie jak globalizacja czy też czas przyspieszenia, czas zmiany. Te określenia brzmią dla nas Polaków szczególnie prawdziwie – na przestrzeni kilkudziesięciu lat przeszliśmy przez wojnę, rządy reżimu komunistycznego, erę Solidarności, czas Unii Europejskiej i włączenia się w gospodarkę globalną, wreszcie okres kwestionowania zasad demokratycznych.

* * *

A teraz o odcinku który przeczytałeś. Jeśli tekst podoba Ci się - zadbaj jak należy o miłość własną autora. Na samym dole tego postu znajdź słowo Reakcje i jeśli zechcesz kliknij na jedno z trzech okienek - czy to na "zabawne", czy też na "interesujące" albo "fajne".

Możesz też dodać komentarz.

Możesz też na Facebooku kliknąć na "Lubię to".

Jak dotąd Festyn Opowiadań osiągnął prawie pięćdziesiąt tysięcy otwarć.

Aby przeczytać inne opowiadania możesz użyć dwóch przycisków nawigacyjnych "Starszy post", "Nowszy post" znadujących się na samym dole postu.


Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan i możesz ją polubić.


Ważne - Facebook zmienia swoje algorytmy i nie zawsze wyświetla prawidłowo moje posty. Opowiadania Festynu możesz otrzymywać mejlowo przez subskrypcję kolejnych numerów Festynu Opowiadań. W okienku w prawym górnym rogu postu wpisz swój e-mail i kliknij "subscribe". 
Aby otrzymywać powiadomienia Facebooka o każdym opowiadaniu wejdź na profil Andrzeja Olasa (uwaga - tego z Vero Beach a nie ze Szwecji) ustaw kursor nad opcją znajomi i wybierz opcję bliscy znajomi.

Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań. Możesz też sobie opowiadanie wydrukować - naciśnij Print na dole ekranu. 

Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.

Książka "Dom nad jeziorem Ontario" jest zbiorem kilkunastu opowiadań. Jest trudno dostępna - nakład zostal wyczerpany, ale spróbuj ją wyguglować i kupić przez internet. 

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.

W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.



Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Otwórz Facebook i wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz