czwartek, 11 kwietnia 2019

Festyn opowiadań™, wydanie III, Nr 181.

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili", odc. 17


© copyright Andrzej Olas (andrzej.f.olas@gmail.com)



Część trzecia (c.d.). Między wojnami.

Rozdział VI (c.d.). Dzieje mojego wuja Rudolfa Blanka


Ale nie tylko Mama otrzymała taki list. Dostał go także mój wuj, brat Mamy Rudolf Blank. I Rudolf zaczął się zastanawiać. Jest świeżo zdemobilizowany, ostatnio w latach 1919–1921 był kapralem w kompanii karabinów maszynowych w Białostockim Pułku Piechoty. Nie wiem, czy po demobilizacji znalazł jakąkolwiek pracę. A tu ojciec obiecuje wygodne życie.

Cytuję z artykułu syna Rudolfa Blanka, mojego wujecznego brata Ryszarda Blanka:
Nie wiem i na pewno już się nie dowiem, dlaczego mój dziadek Adolf Jakowlewicz [Blank] kiedyś tam, opuściwszy rodzinę i wyruszywszy spod Warszawy w głąb Rosji, znalazł się gdzieś na białoruskim czy ukraińskim Polesiu, w Jelsku koło Homla. Nie wiadomo też, jak tam żył, co robił i gdzie, i w jaki sposób zakończył życie [...].
Z relacji moich rodziców opowiedzianych w dzieciństwie wynika, że po rewolucji [rosyjskiej 1917 r.] dziadek w listach rozpisywał się o rajskim życiu, bez obszarników i kapitalistów, i wzywał dzieci do przyjazdu do siebie. A był w tym czasie chyba dyrektorem białoruskiego sowchozu.

I dalej:
Uwiedziony opowiadaniami ojca [Adolfa], ożeniwszy się w Sowieckim Konsulacie z rówieśnicą – Polką, z zawodu pielęgniarką – było to 15 sierpnia 1922 r. – mój przyszły dwudziestosześcioletni ojciec [Rudolf Blank] otrzymał obywatelstwo sowieckie i wyjechał z żoną na Białoruś – na pewno do ojca. Tam w sowchozie Osowiec, w rejonie Pietrzykowskim, po roku urodziłem się ja (Rudolf), a w dwa lata później w sowchozie Swoboda – moja siostra. Ojciec pracował tam jako księgowy.

Rok 1922. No więc podsumujmy. Mój dziadek Adolf Blank, Niemiec, urodzony i mieszkający w Polsce, po bankructwie około roku 1910 porzucił rodzinę, wyjechał pod Smoleńsk i tam zatrudnił się jako agronom (miał wykształcenie rolnicze). Skąpe są wiadomości co do jego losów w czasie pierwszej wojny światowej i wojny bolszewickiej. Po zakończeniu tej drugiej był dobrze urządzonym kierownikiem sowchozu na Białorusi. I stamtąd w roku 1922 wysłał listy zapraszające dzieci: Zofię, Edwarda i Rudolfa Blanków do Sowietów. 

Dlaczego akurat w roku 1922? W roku 1922 Związek Sowiecki zawarł z Rzeczpospolitą Polską kończący wojnę 1920 r. traktat ryski[1]. Od innych traktatów wyróżniał się on tylko tym, że był jednym z pierwszych zawartych przez Sowiety; natomiast podobny do innych był w tym, że tak jak pozostałe sowieckie traktaty został w odpowiednim czasie przez Sowiety złamany.

W traktacie granica sowiecko-polska ustalona została w dużym przybliżeniu wzdłuż linii trzeciego rozbioru Polski. Sowieci zobowiązywali sie do zapłacenia Polsce 30 milionów ówczesnych dolarów w złocie (odpowiednik 6 miliardów obecnych dolarów, czyli około 20 miliardów złotych), której to sumy nigdy nie zapłacili. Polska przekazała Sowietom archiwalia dotyczące Lenina (szkoda, bo może był tam dowód, że Lenin jest paranoikiem), w zamian Sowieci mieli zwrócić polskie dobra kulturalne; zwrócili ich niewiele. W traktacie zawarto też możliwość optowania – czujący się Polakiem mieszkaniec Sowietów miał prawo wyjechać do ojczyzny i odwrotnie: Sowiet z Polski mógł wybrać się do ojczyzny socjalizmu. Ale jak to w traktatach, wybór ojczyzny ograniczony był jednorocznym limitem czasowym. Stąd w swoim liście do Rudolfa Adolf Blank naciska – nie ma dużo czasu, decyduj się już teraz, przyjeżdżaj, przecież w Polsce nic cię nie trzyma, nie jesteś Polakiem. I Rudolf podejmuje decyzję: Jadę.

Zanim zrelacjonuję dalsze losy Adolfa i Rudolfa, nie mogę nie wspomnieć o czymś, co w mojej wczesnej młodości pobudziło moją wyobraźnię. W resztkach księgozbioru moich rodziców trafiłem w latach czterdziestych dwudziestego wieku na książkę Sergiusza Piaseckiego[2] Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy. Cóż to za fantastyczny tytuł dla rozczytanego nastolatka, mało tego, książka napisana była w więzieniu (jak romantycznie) i to napisana wspaniale.

Piasecki był na granicy z Sowietami wywiadowcą i szpiegiem opłacanym przez polski wywiad – Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Bo choć wkrótce po traktacie ryskim nastąpiła delimitacja granicy polsko-sowieckiej, to obie wysokie, umawiające się strony serdecznie się nie lubiły. Przez ustaloną granicę przechodzili w obie strony szpiedzy, wywiadowcy i dywersanci. A ze strony sowieckiej – jeszcze ci kapłani zakonu proletariackiego: komuniści. Dla nastolatka z lat czterdziestych to życie w ciągłym zagrożeniu, ustawiczne przekradanie się przez granicę, w tak mistrzowski sposób opisane przez Piaseckiego, było czymś znacznie bardziej podniecającym niż skądinąd wysoko przeze mnie cenione przygody Winnetou; w dodatku był jeszcze dla nastolatka deser: Były tam dziewczyny – sympatie Piaseckiego, bardzo subtelnie przez niego opisane.

Dla mnie czytającego książkę w latach czterdziestych fakt, że ścigany przez wrogów Piasecki przekradał się przez granicę, którą prasa tych lat opisywała jako granicę wiecznej proletariackiej przyjaźni, był mylący – brakowało tu logiki, bo wiadomo, że na takiej granicy wrogów być nie może; przygody Piaseckiego były jednak od logiki ważniejsze, a możliwe, że już wyczuwałem rozszczepienie rzeczywistości na dwie: oficjalną i tę codzienną, prywatną. Bo w tych czasach reguły logiki zmieniały się z dnia na dzień, na przykład bohater „demokratycznej” Jugosławii marszałek Tito w ciągu kilku dni zmienił się w łańcuchowego psa imperializmu.

Aresztowania. Wracamy do losów Blanków w Sowietach. Co dalej działo się z dziadkiem Adolfem Blankiem, nie wiadomo. Po wysłanych przez niego zaproszeniach do Sowietów zapada cisza, choć syn Rudolfa sugeruje, że dziad i ojciec spotkali się po przybyciu Rudolfa do Sowietów. A następna wzmianka o Adolfie pojawia się dopiero dziesięć lat później w okolicznościach, o których powiem dalej.

Rudolf z żoną osiada w rejonie petrykowskim w sowchozie Osowiec, pracuje tam jako księgowy. W roku 1923 rodzi się mój brat stryjeczny Ryszard, a w dwa lata później, już w sowchozie Słoboda w powiecie kalinkowskim obwodu mozyrskiego (a może w samych Kalinkowiczach) – jego siostra.
Dalsze losy Rudolfa związane są z relacjami polsko-sowieckimi.

Dojście Piłsudskiego do władzy w Polsce przyjęte zostaje przez Sowietów podejrzliwie. Wkrótce po warszawskim przewrocie Piłsudskiego w Sowietach rozpoczyna się kampania poszukiwania polskich szpiegów. Wśród sowieckich przywódców wciąż żyje legenda Polskiej Organizacji Wojskowej, a wzdłuż polsko-sowieckiej granicy jest niespokojnie.

14 sierpnia 1928 r. Rudolf Blank zostaje aresztowany z podejrzeniem szpiegostwa. Podczas rewizji okazuje się, że posiadał obcą walutę – jednego dolara amerykańskiego. Znaleziono także wykonane jeszcze w Polsce zdjęcie Rudolfa Blanka w mundurze kaprala Wojska Polskiego.


W sprawie Rudolfa zeznaje w sowieckiej bezpiece czternastu świadków, w tym jedenastu analfabetów. Wydaje się, że świadkom zesłana została łaska rozumienia rzeczy trudnych: analfabeci swobodnie operują trudnymi terminami terroru używanymi przez Feliksa Dzierżyńskiego. Zeznają do protokółu, że Rudolf Blank jest wrogiem sowieckiej władzy, że przyjaźni się wyłącznie z elementami antysowieckimi, czeka na interwencję Polski, aby denuncjować Polakom komunistów i czerwonych partyzantów, dalej: że w przypadku wojny z Polską zamierza przejść na stronę Polaków i znęcać się nad wieśniakami. Zeznania swoje podpisują krzyżykiem. 

Rudolf ma szczęście – zostaje zwolniony po niecałych dwóch miesiącach. Możliwe są dwa scenariusze takiego rozwiązania. W pierwszym scenariuszu śledczy rozumuje następująco: Skoro Rudolf Blank przyjechał z Polski – no to na pewno jest polskim szpiegiem. Trzeba zamknąć. Blank siedzi, zeznaje, zaprzecza. Ale zaraz, zaraz – przecież w papierach ma, że Niemiec, ojciec też Niemiec – to dlaczego miałby szpiegować dla Polski? Co mamy z nim zrobić? Ot tak wypuścić? Nie, ot tak sobie wypuścić to nie. 

W drugim scenariuszu istotną rolę odgrywa prywatny list ojca do Rudolfa, znaleziony podczas rewizji w papierach Rudolfa. W liście ojciec gani Rudolfa za pijaństwo i skandale, a także za to, że „nie myśli o tym, co paple”. A może Rudolf to tylko drobny pijaczek? Czy wypuścić? I śledczy odpowiada jak w poprzednim scenariuszu: Nie, ot tak sobie wypuścić to nie.

W efekcie Rudolf zostaje zwolniony, ale jest na trzy lata pozbawiony prawa przebywania w większych miastach Sowietów, w obszarze Białoruskiego Okręgu Wojskowego i w okręgach przygranicznych. 

Zwolniony z aresztu Rudolf przenosi się więc z rodziną na dolne Powołże. Ma kilka lat spokoju, znów pracuje jako księgowy. Ale w Sowietach nie jest łatwo żyć w spokoju, bo buzuje się tam, że ho, ho. W 1929 r. w całym kraju ma miejsce kryzys żywnościowy, partia ucieka się do rekwizycji zbóż, a w listopadzie 1929 r. zarządza przyspieszoną kolektywizację. Kolektywizacja to wielka przygoda bolszewików – eksperymentują z głodem, skutecznie, bo w efekcie zagłodzą pięć, a może więcej milionów chłopów. W tymże czasie (1933 r.) Stalin dokonuje poważnego odkrycia wzbogacającego teorię marksizmu – spostrzega, że sukcesy bolszewików w budowaniu komunizmu wywołują wściekłą reakcję wroga klasowego i powodują zaostrzenie walki klasowej. Zauważywszy, że zaostrzenie walki klasowej oznacza, że ilość wrogów klasowych stale rośnie, wywnioskowałem kiedyś, że w konsekwencji właściwą taktyką ślepo wierzących Stalinowi bolszewików byłoby niektórych rozstrzeliwać, a pozostałych Sowietów wsadzać do łagru. I prawie dokładnie tak bolszewicy robili. 

Dlatego „prawie”, bo jednak wprowadzili pewne ustępstwo na rzecz rzeczywistości – objęli tą taktyką głównie mniejszości narodowe, szczególnie z narodów graniczących z Sowietami (skoro nas dobrze znają, to na pewno nas nie lubią). My, Polacy ucierpieliśmy najwięcej[3], ale prześladując Koreańczyków, bolszewicy sięgnęli nawet pod granicę japońską. Najmniej ucierpieli Wielkorusi, a to, że przy okazji Stalin wykończył trochę czołowych komunistów, to był już tylko taki jego osobisty deserek. 

Rudolf zostaje aresztowany jeszcze przed tym teoretycznym sukcesem Stalina, bo w grudniu roku 1932. Areszt jest grupowy, aresztantów jest piętnastu, wszyscy oskarżeni o antysowiecką agitację. Dowody przeciw oskarżonym są oczywiste – jeden służył w Białej Armii, inny jest synem popa, któryś tam – wyrzucony z partii, u następnego mówi się w domu po polsku. Tym razem w papierach śledztwa nie ma nic o pijaństwie. 

W 1933 Rudolf jako wróg sowieckiej władzy zostaje skazany przez trójkę (nie przez sąd, ale przez trzech dygnitarzy – zawsze decyduje funkcjonariusz bezpieczeństwa, a jeżeli mają czas, to obecni są sekretarz partii i prokurator) na dziesięć lat łagru i wysłany na Syberię, na Zabajkale. Tam w łagrze zostaje księgowym. 

Być księgowym w łagrze jest niełatwo. W tym samym roku 1933 dostaje trzy lata więcej – za sabotaż i marnotrawstwo. Gdzieś w zeznaniach wspomina o pijaństwie. Umiera w roku 1936, w łagiernym szpitalu, mając niespełna czterdzieści lat – gdzie zmarł, nie wiadomo. Jest zrehabilitowany w roku 1966. 

Ostatnia informacja o losach mojego dziadka Adolfa Blanka pochodzi z roku 1928. Wtedy podczas przesłuchania Rudolf podał, że Adolf Blank mieszka we wsi Nowa Buda powiatu bazarskiego obwodu korosteńskiego na Ukrainie i jest nauczycielem języków: polskiego i niemieckiego. Możliwe, że chcąc uchronić przed prześladowaniem ojca, Rudolf celowo podał informację fałszywą. Odtąd cisza.




[1] Traktat Ryski (1921), Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_ryski_(1921) (data dostępu: 4.04.2011).
[2] Sergiusz Piasecki, Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Sergiusz_Piasecki (data dostępu: 6.06.2011).
[3] Timothy Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, tłum. Bartłomiej Pietrzyk, Świat Książki, Warszawa 2011.

KONIEC ODCINKA 17


Z profesorem Targowskim napisaliśmy książkę. Już wyszła z druku wydana w Oficynie Wydawniczej Kucharski.


W sobotę, 6.04.2019 w Fundacji Kościuszkowskiej w Waszyngtonie ( link tutaj ) odbył się wieczór autorski obu autorów. 


Książkę możesz kupić w księgarni internetowej - link tutaj, szukaj według tytułu lub nazwiska.


A tak wygląda okładka książki - prawda że ładna? 

Oto co znajdziesz w książce:
Są różne prawdy: jest prawda prozy, inna jest prawda reportażu, i inna dokumentu. A co się stanie, jeżeli spróbować skojarzenia dwóch prawd, jeżeli uzupełnić umiejscowioną w naszej polskiej rzeczywistości prozę komentarzem?

I to właśnie czytelnikowi proponujemy; jesteśmy przekonani, że doręczając mu w jednej książce w taki sposób skomponowaną całość dajemy czytelnikowi coś więcej niż jej dwie, potraktowane osobno, części składowe; dajemy mu coś w rodzaju prawdy rozszerzonej.

Spośród terminów jakich używa się, aby zdefiniować nasze ostatnie dziesięciolecia są takie jak globalizacja czy też czas przyspieszenia, czas zmiany. Te określenia brzmią dla nas Polaków szczególnie prawdziwie – na przestrzeni kilkudziesięciu lat przeszliśmy przez wojnę, rządy reżimu komunistycznego, erę Solidarności, czas Unii Europejskiej i włączenia się w gospodarkę globalną, wreszcie okres kwestionowania zasad demokratycznych.

* * *

A teraz o odcinku który przeczytałeś. Jeśli tekst podoba Ci się - zadbaj jak należy o miłość własną autora. Na samym dole tego postu znajdź słowo Reakcje i jeśli zechcesz kliknij na jedno z trzech okienek - czy to na "zabawne", czy też na "interesujące" albo "fajne".

Możesz też dodać komentarz.

Możesz też na Facebooku kliknąć na "Lubię to".

Jak dotąd Festyn Opowiadań osiągnął prawie pięćdziesiąt tysięcy otwarć.

Aby przeczytać inne opowiadania możesz użyć dwóch przycisków nawigacyjnych "Starszy post", "Nowszy post" znadujących się na samym dole postu.


Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan i możesz ją polubić.


Ważne - Facebook zmienia swoje algorytmy i nie zawsze wyświetla prawidłowo moje posty. Opowiadania Festynu możesz otrzymywać mejlowo przez subskrypcję kolejnych numerów Festynu Opowiadań. W okienku w prawym górnym rogu postu wpisz swój e-mail i kliknij "subscribe". 
Aby otrzymywać powiadomienia Facebooka o każdym opowiadaniu wejdź na profil Andrzeja Olasa (uwaga - tego z Vero Beach a nie ze Szwecji) ustaw kursor nad opcją znajomi i wybierz opcję bliscy znajomi.

Jeśli chcesz przeczytać inne opowiadaniu Festynu - wróć do góry, do początku opowiadania i spójrz na prawą stronę ekranu - tam dostrzeżesz Archiwum Bloga. Klikając na wyszczególnione miesiące uzyskasz dostęp do wszystkich dotąd opublikowanych opowiadań. Możesz też sobie opowiadanie wydrukować - naciśnij Print na dole ekranu. 

Znajdziesz mnie i te opowiadania także na Facebooku (Andrzej Olas). Najlepiej dołącz do grupy Festyn Opowiadań. Jest też strona Festynu Opowiadań: @Festyn.Opowiadan. Opowiadania festynu są też od niedawna na twitterze. Szukaj tam mnie: Andrzej Olas, jeśli chcesz możesz włączyć mnie do osób obserwowanych.

Książka "Dom nad jeziorem Ontario" jest zbiorem kilkunastu opowiadań. Jest trudno dostępna - nakład zostal wyczerpany, ale spróbuj ją wyguglować i kupić przez internet. 

Książka "Jakże pięknie oni nami rządzili" jest dostępna na przykład w EMPIKU, a najłatwiej jest ją wyguglować i kupić na internecie.

W USA książki prowadzi księgarnia Nowego Dziennika +1 201 355 7496 albo http://www.dziennik.com/store.



Stowarzyszenie Dzieci Powstania Warszawskiego 1944 ma już swoją stronę internetową na Facebooku. Otwórz Facebook i wpisz: @dziecipowstaniawarszawskiego .






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz